Karta graficzna z obsługą DirectX 12 – którą wybrać?
Każdy, kto choć raz w życiu przeprowadzał na komputerze proces instalacji gry komputerowej, z pewnością zetknął się z miłym zapytaniem kreatora o chęć zainstalowania najnowszej wersji biblioteki DirectX. Ponieważ jest to pytanie, na które rozsądek podpowiada odpowiedzieć „tak” (skoro gra tego wymaga, to jak można odmówić?), większość użytkowników mogła nie zaprzątać sobie głowy zastanawianiem się, do czego ten element jest potrzebny. Jako że ostatnio głośno zrobiło się o dwunastej, rzekomo rewolucyjnej odsłonie DirectX, poniżej kilka słów wyjaśnienia tematu.
Microsoft wydał nową wersję biblioteki w ramach transakcji wiązanej, razem ze swoim najnowszym systemem, Windows 10 (cieszyć się nią będą również użytkownicy konsoli Xbox One). Aby docenić wagę tej innowacji, należy najpierw wyjaśnić, czym jest DirectX w ogóle. Najprościej mówiąc, jest to nić porozumienia pomiędzy grą lub systemem operacyjnym a kartą graficzną i dźwiękową. Dla bardziej zaawansowanych czytelników: to zestaw funkcji API (API – Application Programming Interface, czyli interfejs programistyczny aplikacji). Gdyby nie DX, gracze nie mogliby się zachwycać jakością grafiki w jednych produkcjach ani narzekać na niski poziom innych w tym względzie. Skoro od premiery poprzedniej wersji minęły już 4 lata (jej promocję również powiązano z Windowsem, wówczas tym o numerze 7), była to najwyższa pora, aby wypuścić nowość. Co oferuje i czy to naprawdę rewolucja?
Microsoft zaklina się, że tak. Ale co na to zwykli zjadacze chleba? Przede wszystkim ukłonem w ich stronę jest fakt, że DX12 współpracuje z niektórymi kartami graficznymi dostępnymi już na rynku. W przypadku poprzednich wersji sytuacja wyglądała inaczej: aby cieszyć się ich walorami konieczna była wymiana karty graficznej, a w najgorszym wypadku całego laptopa. Dodatkowo Nvidia, która ma ponad 80% udziałów w rynku kart graficznych obiecuje, że z czasem wprowadzi wsparcie również dla swoich starszych modeli. A jak nowy Direct przełoży się na samą rozgrywkę? Odciąży procesor (będzie więc można inwestować w nieco słabsze jednostki, nie tracąc przy tym na wydajności), zwiększy ilość FPS nawet o 50%, pozwoli na jeszcze bardziej realistyczne animacje obciążających układ elementów gier, jak iluminacje, refleksy, dym. Brzmi świetnie, ale odzywają się też głosy sceptyczne. Jak dotąd jedyną miarą postępu oferowanego przez DX12 jest syntetyczny test, stworzony na potrzeby marketingu. Uwzględnia on jednak tylko wywołania rysowania, a pomija inne obowiązki procesora, jak obliczanie fizyki czy A.I. oponentów. Dlatego z hurraoptymistycznymi prognozami lepiej poczekać na pierwsze gry, które zechcą skorzystać z usług dwunastki.
Zwolennicy Nvidii z pewnością cieszą się na obietnicę wstecznego wsparcia, ale korzystać z uroków DX12 mogą użytkownicy niektórych dostępnych już modeli. Należą do nich serie GeForce 600, 700, 800, 900 i Titan (z wyłączeniem tych opartych na architekturze Fermi). W przypadku AMD będą to Radeony HD 7000, HD 8000, R7 i R9 oraz niektóre układy zintegrowane: A4/A6/A8/A10-7000, A6/A8/A10 PRO-7000, E1/A4/A10 Micro-6000 i E1/E2/A4/A6/A8-6000. W dużym skrócie: jeśli karta obsługuje sterownik WDDM 2.0, zbudowany od podstaw z myślą o Windowsie 10, będzie w pełni wykorzystywać możliwości zapewnione przez innowacyjny DirectX12.