Jaki komputer do Child of Light? Wymagania minimalne i zalecane.
Spis treści
Child of light to gra, której rewolucyjną nazwać się nie da, ale która za to świetnie pokazuje ewolucję kilku gatunków. Ubisoft przyłożył się do stworzenia krzyżówki cRPG i platformówki. W rozgrywce widać elementy jednego i drugiego, ale gra ta jest jedyna w swoim rodzaju. Wygląda może niezbyt imponująco, bo akurat wygląd odziedziczyła w spadku po platformówkach i koncepcja znana z Jazz Jackrabbit nie jest zdecydowanie przełomem. Jednak to nie o koncepcję tu chodzi.
Pozostałością po klasycznych platformówkach jest wprowadzenie w sytuację, które odbywa się dzięki krótkim dialogom z postaciami, jakie Aurora spotyka po drodze. Żadnej interaktywności tych dialogów nie ma, więc nie ma co liczyć na odmianę biegu wydarzeń już w tym etapie. Jednak Ubisoft zrobił coś, czego do tej pory niewielu próbowało: na mapie gry nie wszystko widać – ukryte obszary zarezerwowane do realizacji misji pobocznych to wystarczające urozmaicenie, aby z platformówki zrobić coś więcej.
Opisem dotychczasowym w zasadzie nieco skrzywdziłem jednego z głównych bohaterów: Igniculusa. Jest to partner i towarzysz Aurory, ale jak przystało na bajkową, choć momentami mroczną scenerię, nie jest to bynajmniej książę z bajki, tylko świetlik. W sumie jest on najmniej karykaturalną postacią, jaką można spotkać w tej grze, może poza Aurorą. Ten świetlik, podobnie jak Pan Spinacz, jest gościem od mądrych rad. Warto dodać, że w przeciwieństwie do Pana Spinacza nie jest upierdliwym towarzyszem, którego można tylko wyłączyć – Igniculus jest postacią sterowalną i trzeba zadbać o to, aby nadążał za Aurorą.
Cała historia rozpoczyna się na piechotę, ale dość szybko (zbyt szybko?) Aurora uczy się latać. Nic w tym odkrywczego, podobnie jak w pierwszych zadaniach – przesuwanie kamieni, platform, trochę skakania, zasuwania w tę i nazad, ale to tylko wstępniak, który nie pozwala nauczyć się gry na tyle, żeby później szła gładko, a poziom trudności wzrasta dość szybko.
Odblokowanie kolejnych części świata Aurory wymaga sporo zachodu i to chyba najfajniejszy Easter Egg od Ubisoftu: odpalam grę, widzę coś, co zdaje się sugerować, że za dwie godziny śmiertelnie się zanudzę, łażąc po tej samej mapie w kółko, ale w praktyce na grę potrzeba kilkunastu godzin. Miłośnikom gier komputerowych Child of Light przypomina klasyki wielu gatunków: od wspomnianego JJ, po serię Final Fantasy, a to dzięki umiejętnemu przenoszeniu między planszą eksploracji, a ekranami bitewnymi. Wyraźne są też inspiracje wizualne, ale nie ma co spoilować – każdy zobaczy to, co będzie chciał. Same scenariusze walk też są zrobione z pomysłem, ale lepiej będzie, jeśli nie powiem, o co biega i sami na to wpadniecie, będzie więcej zabawy. Sama walka i tak jest rozbudowana, a wszystko zmienia się w zależności od tego, ile inicjatywy wykaże Aurora i jej przeciwnik – im więcej, tym szybciej pojawią się nowe możliwości, które pozwalają wyjść prawie z każdej sytuacji (na szczęście nie dokładnie z każdej, bo wtedy gra byłaby bez sensu).
Żeby jednak nie było tak różowo – walki mają też spore minusy, a największym jest nietypowy wzrost poziomu trudności. O ile umiejętność latania, podobno najtrudniejszą, Aurora zdobywa na początku, to na spotkanie z poważnymi przeciwnikami w walce trzeba dość długo czekać. Czasem oznacza to konieczność kilkugodzinnej eksploracji mapy. Inna sprawa, że w walce Aurora może mieć towarzysza, a także liczyć na pomoc Igniculusa, choć to decyzje strategiczne. Tak naprawdę warto sobie darować grę na niższych poziomach trudności. Albo zaczynasz na hardziocha, albo możesz zanudzić się na śmierć, zanim poznasz to, co najlepszego Ubisoft zaszył w swoim, nomen omen, dziecku.
Oczywiście zgodnie z filozofią RPG, Aurora nie jest postacią statyczną. Działania podejmowane w walkach pozwalają się jej rozwijać, choć jeśli chodzi o kierunek tego rozwoju to nie jest on do końca wybieralny – punkty poszczególnych umiejętności przyznawane są dość randomowo, a powierzchowne zależności są chyba tylko złudą, trzeba więc mieć i dobrą rękę, i szczęście, bo jedno nie wystarczy. Itemy, które można zgromadzić po drodze, przydają się do rozbudowy charakterystyki postaci.
Gra ma ciekawą konstrukcję i – na szczęście graczy – niewygórowane wymagania sprzętowe. To spory plus, bo pozwala na radochę z zabawy przy minimalnych nakładach na sprzęt.
Minimalne wymagania Child of Light:
- System operacyjny: Windows 7 32-bitowy
- Procesor: Intel Core 2 Duo E8200 2.66 GHz lub AMD Athlon II X2 240
- Karta graficzna: NVIDIA GeForce 8800 GT lub AMD Radeon HD 2900 XT 512 MB
- Pamięć RAM: 2 GB
- Wolne miejsce: 3 GB
Rekomendowane wymagania Child of Light:
- System operacyjny: Windows 7 64-bitowe
- Procesor: Intel Core 2 Quad Q8400 2.66 GHz lub AMD Athlon II X4 620
- Karta graficzna: NVIDIA GeForce GTX 260 lub AMD Radeon HD 4870
- Pamięć RAM: 4 GB
- Wolne miejsce: 3 GB