Telewizor do pokoju dziecka. Jaki wybrać?
Spis treści
Salon, sypialnia, często nawet kuchnia. Nawet w średnio zamożnych gospodarstwach domowych liczba odbiorników telewizyjnych często bywa równa liczbie pokoi. Wielu Polaków nie ukrywa, że w ich mniemaniu najbardziej komfortowy układ w domu to taki, gdzie na jednego domownika przypada jeden telewizor. Niektórzy uznają to za przesadę, inni będą potakiwać ze zrozumieniem. I choć ilość posiadanych zestawów TV nadal bywa uznawana za wyznacznik zaradności życiowej, jest jedno miejsce, w którym umieszczenie ekranu po dziś dzień wywołuje silne kontrowersje. Mowa o pokoju dziecięcym.
Żyjemy w czasach, gdy wstyd kupić dziecku w prezencie zabawkę pozbawioną walorów edukacyjnych. Nawet zwykły miś-przytulanka powinien umieć wyrecytować alfabet bądź kilka prostych słów w języku obcym. Maluchy od najwcześniejszych lat życia uczęszczają na zajęcia rozwijające kreatywność i różnorakie, mniej i bardziej przydatne umiejętności. Taka sytuacja postawiła telewizory, źródło nieskomplikowanej i wciągającej rozrywki, na cenzurowanym. Stawiając odbiornik wśród zabawek i książeczek łatwo można narazić się na ostracyzm społeczny – nie jest to hiperbola! – i usłyszeć dotkliwą krytykę ze strony innych matek i ojców podczas spotkań przy piaskownicy.
Dlaczego warto?
Nie dajmy się jednak zwariować. Dzieci w czasie wolnym od zajęć potrzebują rozrywki, i to rozrywki różnorodnej, dostarczającej im różnego rodzaju bodźców. Niech więc będzie to budowanie z klocków, szaleństwo na zjeżdżalni, wizyta w wesołym miasteczku, ale też obejrzenie ulubionego serialu czy filmu, o którym rozmawiają wszyscy koledzy. Własny odbiornik i ograniczony czas na korzystanie z niego nauczą dzieci przydatnej umiejętności dokonywania selekcji materiału. Co więcej, nawet jeśli maluchy nie są telemaniakami, a ich rodzice również oglądają niewiele, najciekawsze programy są zwykle nadawane na kilku kanałach w tym samym czasie, co jest wynikiem rywalizacji stacji telewizyjnych. Wtedy trudno się obyć bez wsparcia drugiego odbiornika. Również konsole do gier wymagają własnego ekranu, a gdy zgromadzi się przy nich zastęp kolegów naszej pociechy, rozgrywka może potrwać…
Prostota obsługi
Mniej znaczy więcej, a rodzice unikną problemów natury technologicznej, które często niełatwo rozwiązać. Dzieci lubią wciskać kilka przycisków jednocześnie i korzystać z funkcji, o których przeznaczeniu nie mają pojęcia. Konsekwencje takich akcji mogą być nieprzewidziane, a dorośli nie zawsze mają czas i ochotę je rozwikływać. Dlatego prosty pilot i podstawowe menu w telewizorze mogą okazać się błogosławieństwem – co więcej, takie nieskomplikowane modele są rzecz jasna tańsze, można więc mówić o samych plusach takiego wyboru.
Funkcja kontroli rodzicielskiej
…czyli wielki, czerwony przycisk, który gwarantuje władzę nad światem. W przypadku dzieci ścisła kontrola odbiornika telewizyjnego jest nieunikniona, nawet jeśli mamy do czynienia z ułożonym maluchem, potulnie wyłączającym obraz o wyznaczonej godzinie. Parental block pozwala na zablokowanie poszczególnych kanałów lub tylko konkretnych programów czy filmów, całkowite uniemożliwienie włączenia TV lub ustawienie końca rozrywki na wybraną porę. Wszystko to za sprawą hasła lub PIN-u, które warto co jakiś czas zmieniać – potomstwo potrafi dedukować nie gorzej niż sam Sherlock Holmes.
Wielkość ekranu
Im większy ekran, tym więcej środków bezpieczeństwa należy przedsięwziąć. Wysoka rozdzielczość męczy wzrok, a dodatkowe cale trzeba zrekompensować kolejnymi centymetrami dystansu dziecka od odbiornika. Pamiętajmy, że dzieciaki nie są koneserami jakości HD, ponieważ skupiają się przede wszystkim na treści. Stąd 15-22 cale powinny być dla nich wystarczające. Obraz będzie wyraźny i czytelny, a odległość, z której powinno oglądać TV dziecko, mniejsza niż w przypadku panoramicznych olbrzymów, co jest ważne w przypadku niewielkich metrażem pokoi. W miarę możliwość warto postawić na ekran plazmowy, a nie LCD – jest ciemniejszy, mniej błyszczący, wskutek czego zmęczenie oczu zostaje zredukowane. Na rynku dostępne są również zaprojektowane z myślą o dzieciach telewizory w futrzanej bądź pluszowej obudowie, często z motywem z popularnych kreskówek i animacji. Cechuje je uproszczony interfejs użytkownika, niestety cena może wydać się zaporowa. Lepszym rozwiązaniem okaże się więc standardowy sprzęt bez udogodnień dla najmłodszych.
Jakość wykonania
Dzieci bywają nieprzewidywalne, a ich wyobraźnia nie zna granic – tego żadnemu rodzicowi nie trzeba wyjaśniać. Warto więc zawczasu przemyśleć miejsce, na którym stanie odbiornik, jak również cechy fizyczne, którymi powinien się odznaczać. Jeśli decydujemy się na opcję stojącą, niech będzie to telewizor ciężki i stabilny, tak samo zresztą jak mebel, na którym będzie się znajdował. Odpadnie wówczas ryzyko potrącenia, przechylenia i zrzucenia sprzętu, a maluch nie spadnie na pomysł, by go podnieść, przestawić i użyć do własnych celów. „Cienkie” modele o niewielkiej wadze, często stojące na chybotliwych nóżkach, to nie najlepszy pomysł. Sprawdzą się za to w przypadku wieszania telewizora na ścianie, gdzie będzie poza zasięgiem młodego użytkownika. Opłaci się zainwestować w solidny uchwyt, który nie jest dużym wydatkiem, a zagwarantuje pewność instalacji. Hartowane szyby wzmocnią odporność na uszkodzenia mechaniczne, ale nawet gdy uda się wyszukać model wykonany z wytrzymałych materiałów można, dmuchając na zimne, przemyśleć wykupienie przedłużonej gwarancji.